Pośpiech złym doradcą!

Często denerwujemy się na swoje dzieci, że nie chcą czegoś zrobić lub robią ale nie tak jakbyśmy tego chcieli. Ile razy zdarzyło Ci się podnieść głos na swoje dziecko lub zrobić nawet coś gorszego…

Każde dziecko jest inne, ale wszystkie potrzebują miłości, troskliwości oraz bardzo dużo cierpliwości. Nie możemy oczekiwać od małego człowieka, że od razu będzie wiedział jak ma coś wykonać, już nie mówiąc o zrobieniu tego dobrze.

Dziecko rodzi się z pewnymi wrodzonymi cechami czy predyspozycjami ale nie jest od razu geniuszem, który wszystko wie i wszystko rozumie. To na nas RODZICACH leży obowiązek nauczenia go jak wykonywać codzienne czynności, jak nawiązywać kontakty z innymi, co należy robić a czego nie, i wiele, wiele innych rzeczy.  I właśnie we wszystkich tych sytuacjach niezbędna będzie nam CIERPLIWOŚĆ i OPANOWANIE.

Każdy z nas pracuje albo ma inne zajęcia, obowiązki. Czasami zdarza się, że musimy gdzieś nagle wyjść i zależy nam na czasie, a tu nasze dziecko właśnie w tej chwili nie ma na to ochoty, bo ono akurat zaczęło się dobrze bawić albo akurat nie ma nastroju bo ma zły dzień, albo jest chore i płaczliwe. A my się śpieszymy… Bardzo często w takich sytuacjach po prostu tracimy kontrolę nad sobą. Krzyczymy, ciągniemy siłą dziecko za sobą lub szarpiemy je, bo nam się śpieszy i jesteśmy zdenerwowani, bo gdzieś nie zdążymy. Nie zastanawiamy się w ogóle co czuje nasze małe kochane maleństwo, które sami sprowadziliśmy na ten świat. Na które czekaliśmy aż 9 miesięcy i cieszyliśmy się każdym dniem, oczekując momentu, kiedy będziemy mogli je wziąć na ręce i przytulić do siebie. A teraz gdy już jest i się do niego przyzwyczailiśmy bo już ma rok, dwa, trzy lub więcej, zapomnieliśmy o tych wcześniejszych przeżyciach. Zapomnieliśmy o emocjach, które wtedy były w nas. W tej chwili ważniejsze stały się dla nas inne sprawy a od naszego dziecka oczekujemy, że będzie zachowywało się jak dorosłe i zrozumie, że teraz trzeba się śpieszyć, że teraz nie pora…

Kochani moi, mimo iż wielu z nas (lub wszyscy) by tego chciało to nie możemy oczekiwać od naszego dwu, trzy czy nawet pięcioletniego dziecka, że będzie rozumiało naszą obecną sytuację i nasze zachowanie. Ono jeszcze bardzo wielu rzeczy nie rozumie i jeszcze długo nie będzie. Dlatego to my jako RODZICE musimy postępować właściwie. To my musimy z cierpliwością i miłością tłumaczyć i wyjaśniać wszystkie zachodzące w naszym życiu zdarzenia i sytuacje. Aby nasze dziecko było świadome zdarzeń w nim zachodzących i aby umiało na nie reagować właściwie.

Jeżeli będziemy śpiesząc się gdzieś, ignorować nasze dziecko i nie będziemy zwracać na nie uwagi, będziemy krzyczeć i denerwować się to takim zachowaniem nie pomożemy ani sobie – bo nasze negatywne emocje w niczym nam nie pomagają, a wręcz odwrotnie, ani nie pomożemy naszemu dziecku, które w ogóle nie wie dlaczego się tak dzieje, dlaczego mama, czy tata się złości – przecież ono nic złego nie zrobiło.

Im częściej będziemy się zachowywać właściwie tzn. bez negatywnych emocji, z opanowaniem, spokojem, radością tym szybciej nasze dziecko też się tego nauczy.

Po pierwsze spróbujcie znów przypomnieć sobie wszystkie pozytywne emocje związane ze swoim dzieckiem. Obejrzyjcie zdjęcia, kiedy ono było jeszcze niemowlakiem, kiedy nosiliście je na rękach, kiedy zwracaliście szczególną uwagę na jego potrzeby i  emocje – czy nie jest głodne, czy nie jest mu zimno, czy coś go nie przestraszy, czy czegoś mu nie brakuje.

Przypomnijcie sobie jak miło było przytulić się do niego, całować go i być blisko. Czuć ciepło i miłość jaka była miedzy wami.  Spróbujcie znów wywołać sobie stan, który był wtedy i spróbujcie zatrzymać go jak najdłużej, myśląc o nim codziennie lub kilka razy dziennie. Patrząc na swoje dziecko, za każdym razem przypominajcie sobie emocje, które były w was kiedy ono się urodziło kiedy było słodkim bobasem. Bo tak naprawdę ono nadal jest naszym słodkim bobaskiem tyle, że z dnia na dzień coraz większym.

Czy nie zdarzyła Wam się nigdy podobna sytuacja, że z powodu naszych zajęć, obowiązków czy planów oberwało się dziecku?
Jeżeli choć raz mieliście w życiu podobną sytuację, następnym razem gdy będziecie się gdzieś śpieszyć i będziecie zdenerwowani mam nadzieję, że przypomni się Wam mój artykuł i zawarte w nim rady. Mam nadzieję, że będziecie wówczas na tyle świadomi i przytomni ze zastosujecie się do rad w nich zawartych. Sama odkąd zaczęłam zwracać większą uwagę na swoje dziecko, na jego emocje, uczucia, na to czy ono dobrze czuje się w sytuacjach, które mu stwarzam, mam o wiele bardziej spokojne i szczęśliwe życie.

Analiza pierwiastkowa włosów i paznokci

Analiza pierwiastkowa włosów jest nieinwazyjnym sposobem na zbadanie poziomu pierwiastków w organizmie. Pozwala ona na zbadanie 29 pierwiastków, w tym 5 toksycznych i dostarcza nam informacji czy zachowane są między nimi odpowiednie proporcje. Udowodniono, iż zachodzi zależność między poziomem pierwiastków we włosach i w narządach wewnętrznych. Dlatego włosy są doskonałym odzwierciedleniem stanu organizmu. To samo dotyczy paznokci. Jest tak dlatego, iż włosy i paznokcie znajdują się poza powierzchnią skóry i wyłączone są z procesów metabolicznych.

Czy nie możesz robić po prostu badania krwi?

Oczywiście możesz, jednak nie uzyskasz informacji o dokładnej zawartości pierwiastków w Twoim organizmie, ponieważ stężenie pierwiastków we krwi jest zależne od wielu czynników:
– od Twojego stanu emocjonalnego,
– od pory dnia, w której pobierana jest krew,
– od ostatniego spożytego posiłku,
etc.

Krew pobiera niezbędne dla organizmu składniki i pierwiastki z różnych tkanek i dopiero wówczas gdy nie ma skąd ich pobrać, jesteśmy w stanie zauważyć braki takich pierwiastków we krwi. Ich nadmiar z krwi również jest usuwany do innych tkanek. Włosy natomiast nie podlegają takim zmiennością.

Przykład:

30-40  dni po silnym oddziaływaniu ołowiu, jego podwyższony poziom może być nie wykrywalny we krwi, ponieważ organizm usuwa ten metal z krwioobiegu (działanie obronne organizmu) i zostaje on przeniesiony do wątroby, kości, zębów i włosów, i stąd stopniowo uwalniany nadal zatruwa organizm. We włosach mamy obraz z ostatnich 3-4 miesięcy oraz widzimy czy takie zatrucie spowodowało zmiany.

Jakie pierwiastki są badane:

•    Pierwiastki śladowe: Bar, Bor, Chrom, Cyna, Cynk, Fosfor, German, Jod, Kobalt, Krzem, Lit, Magnez, Mangan, Miedź, Molibden, Nikiel, Potas, Selen, Siarka, Sód, Stront, Wanad, Wapń, Żelazo

•    Pierwiastki toksyczne: Arsen, Glin, Kadm, Ołów, Rtęć

Na czym to polega?

Polega na pobraniu około 300-400 mg włosów (czyli około 1 łyżkę stołową). Włosy należy wyciąć z tyłu głowy z kilku miejsc i powinny być dłuższe niż 5mm). U osób z dłuższymi włosami należy pamiętać, że do badania wysyła się jedynie pierwsze 3-4 cm włosa licząc od skóry głowy – resztę należy odciąć.  Uwaga do kobiet, które farbują włosy – należy odczekać co najmniej miesiąc aby odrost był odpowiednio długi – ponieważ nie są badane włosy farbowane.

Możesz również wysłać do badania paznokcie, jeżeli np. ilość włosów na głownie nie jest wystarczająca do przeprowadzenia analizy, gdyż ich skład tak samo jak włosów pozwala na ocenę stanu przemiany mineralnej organizmu. Wówczas do analizy należy pobrać ok. 100 mg paznokci (Czyli około jednej małej łyżeczki). Paznokcie muszą być czyste, bez lakieru i innych zanieczyszczeń.

Dlaczego pierwiastki są tak ważne?

Są one niezbędne dla wszystkich przemian zachodzących w organizmie. Ale niestety organizm nie jest wstanie ich sam wytworzyć.

I tak na przykład:

Niedobór cynku – objawia się chorobami skóry (trądzik), zaburzeniami miesiączkowania, stanami depresyjnymi, skłonnością do infekcji, brakiem popędu seksualnego, brzydkim zapachem potu i z ust.

Niedobór magnezu – objawia się drażliwością, zmianami psychicznymi, stanami depresyjnymi, napięciem mięśniowym, skurczami mięśni, zaburzeniami rytmu serca, nudnościami, bólami miesiączkowymi, zaburzeniami wzrostu.

Niedobór żelaza – obniżony poziom żelaza we krwi jest wykrywalny dopiero w jego ostatnim stadium – anemii. Część żelaza wykorzystywana jest w organizmie do produkcji hemoglobiny a pozostała część jest magazynowana m.in. w wątrobie i śledzionie. Właśnie od niego zależy prawidłowe działanie enzymów, przemiana hormonalna, stan czerwonych krwinek, prawidłowa czynność serca, rozwój tkanki mięśniowej, układ odpornościowy, procesy podziału komórek oraz zaopatrzenie komórek w tlen.

Niedobór chromu – objawia się obniżoną odpornością nerwową, bólami głowy, nastrojami depresyjnymi, brakiem wewnętrznej energii, skłonnościami do alkoholu lub ciągłą ochotą na słodycze ale również nietolerancją glukozy i zaburzeniami w gospodarce białek i lipidów.

Obecność pierwiastków toksycznych w organizmie:

Rtęć – odpowiedzialna jest za zaburzenia widzenia i świadomości, nerwowość, stany depresyjne, nagminne zapominanie, stany dezorientacji, bezsenność, zawroty głowy, zmęczenie, osłabienie pamięci i koordynacji ruchów, osłabienie wzroku i słuchu, drżenie rąk, nadciśnienie oraz zmiany nowotworowe. Istnieje również podejrzenie, że autyzm

Ołów – jeżeli obecny jest w organizmie objawia się osłabieniem sił witalnych, chorobami skóry, problemami z pamięcią, bólami stawów, słabym krążeniem prowadzącym nawet do niedokrwistości. Uszkadza on i niszczy czerwone krwinki, wątrobę, nerki. Odkłada się w kościach, przez co jego skutki widoczne są nawet po wielu latach

Kadm – gromadzi się w organizmie stopniowo i może powodować niepłodność, przyśpiesza rozwój miażdżycy i prowadzi do nadciśnienia, zaburzenia wzrostu, uszkodzenia komórek nerwowych, zaburzenia przemiany wapnia i fosforu w tkankach kostnych, gromadzi się w nerkach i jest przyczyną wielu zaburzeń z nimi związanych, odpowiedzialny jest również za zmiany nowotworowe.

Glin – objawy toksycznego jego działania to: zaparcia, nudności, osłabienie, pocenie się. Nadmierna zawartość glinu w tkance mózgowej prowadzi do zaburzeń pamięci i równowagi. Naukowcy wiążą nadmierną dawkę glinu (60mg/dzień) z chorobami Alzheimera oraz Parkinsona. Ze zdrowego organizmu nadmiar glinu jest w miarę szybko wydalany, jednak jeżeli nerki są uszkodzone to jego wydalanie jest już ograniczone.

Uważam, że każdy z nas powinien wykonać analizę pierwiastkową, ponieważ dopiero wówczas mielibyśmy pełną świadomość braków i potrzeb naszego organizmu. Łykanie zestawów tzw. MULTIWITAMIN – nie jest zbyt dobrym rozwiązaniem, gdyż każda osoba ma  inne zapotrzebowanie składników mineralnych i witamin, nie można wrzucać wszystkich do jednego worka.

Jeżeli chcesz wykonać dla siebie czy członków swojej rodziny analizę pierwiastkową włosów lub paznokci, wystarczy, że zamówisz ze strony firmy zajmującej się takimi badaniami – darmowy zestaw do wykonania takiej analizy (zawiera on najczęściej: instrukcję, ankietę Pacjenta, saszetkę na włosy bądź paznokcie oraz kopertę zwrotną). Przybliżony koszt takiego badania to 230 zł a czas oczekiwania to około 3 tygodnie.

Otrzymujesz bardzo czytelne wykresy i nie musisz być lekarzem aby móc stwierdzić czego Ci dokładnie brakuje:

Zalecenia do wykonania badania:

•    zaburzenia dermatologiczne (trądzik, łuszczyca, bielactwo, wypadanie włosów)
•    zaburzenia hormonalne (tarczyca, brak miesiączki, bezpłodność, otyłość, zaburzenia wzrostu)
•    zaburzenia neurologiczne i psychiczne, choroby mięśni (depresja, neuropatie, stwardnienie rozsiane, Parkinson)
•    zaburzenia gastrologiczne (złe wchłanianie, zaparcia, bóle brzucha)
•    zaburzenia kardiologiczne
•    stany złego samopoczucie (brak diagnozy mimo wielu badań)
•    schorzenia kostno-stawowe (osteoporoza, “skrzypienie” stawów)
•    alergie
•    zatrucia pierwiastkami toksycznymi
•    planowanie ciąży
•    brak odporności, częste infekcje
•    wsparcie leczenia chorób przewlekłych i ciężkich
•    ustalenie odpowiedniej diety w profilaktyce zdrowotnej
•    ustalenie diety i suplementacji dla sportowców

Jeżeli czujesz się źle, jesteś zmęczona lub masz problemy ze zdrowiem a podstawowe badania – krwi i moczu są prawidłowe – zrób sobie analizę pierwiastkową !!!

Cała prawda o SZCZEPIENIACH !!!

Kolejnym procederem firm farmaceutycznych i lekarzy, jest propagowanie masowych szczepień i to w dodatku już noworodków w pierwszej dobie życia!!!

Jeszcze do niedawna wielu rodziców wierzyła w skuteczność szczepionek i w dobroczynne ich działanie dla organizmu. Wierzyliśmy, że szczepionki mają chronić nas przed wieloma strasznymi chorobami i wierzyliśmy, że powikłania niemal się nie zdarzają – do czasu dopóki nie zaczęły pojawiać się coraz częstsze informacje o powikłaniach poszczepiennych.
Lekarze w przychodniach nie informują rodziców o możliwości wystąpienia niepożądanych odczynów poszczepiennych. Nie ma nawet ulotek w przychodniach informujących o konsekwencjach zaszczepienia się. Jest to łamanie praw pacjentów do pełnej informacji o zabiegach medycznych. Mnóstwo jest natomiast informacji zapewniających o pozytywnym wpływie szczepionek na nasze zdrowie i życie.

Na szczęście świadomość naszego społeczeństwa zaczyna się poprawiać, mamy coraz większy dostęp do różnorakiego rodzaju informacji, wyników badań, analiz i innych publikacji, które nie są ogłaszane w publicznych mediach.

Co zawierają szczepionki podawane nawet dzieciom?

Rtęć !!!

pierwiastek, który jest drugim po plutonie najbardziej TOKSYCZNYM pierwiastkiem. Agencja Ochrony Środowiska podaje zabezpieczną dawkę – 0,1 mikrograma (µg) /kg masy ciała DOROSŁEGO człowieka. Tymczasem rtęć jest podawana malutkim dzieciom w pierwszej dobie ich życia!!!

Nieświadomi rodzice zgadzają się na wprowadzenie do organizmu swojego dopiero co narodzonego dziecka rtęci w dawce, która83-krotnie przekracza dopuszczalne normy!!!

Noworodek otrzymuje w pierwszej dobie życia, często nawet już w 2 godziny po narodzeniu – obowiązkowe szczepienie na BCG (przeciw gruźlicy) i WZW B (przeciw wirusowemu zapaleniu wątroby typu B). Jest to bardzo duże zagrożenie dla zdrowia dziecka, ponieważ szczepionka na WZW B, dostarcza jednorazowo 25 µg rtęci (co stanowi 8,3 µg/kg wagi ciała) – co 83 krotnie przekracza dopuszczalne normy dla DOROSŁEGO człowieka a co tu dopiero mówić o normach dziecięcych. Szczepionka ta wstrzykiwana domięśniowo w dniu narodzin, bez problemu przedostaje się do mózgu, gdzie może spowodować trwałe uszkodzenia (ponieważ omija jeden z głównych mechanizmów obronnych ludzkiego organizmu – trakt żołądkowo-jelitowy). W drugim miesiącu życia niemowlę otrzymuje kolejną dawkę rtęci zgodnie z kalendarzem szczepień – łącznie 50 µg rtęci (25 µg z WZW B i 25 µg z DTP – przeciwko błonicy, tężcowi i krztuścowi lub DTP+Hib. Dla 4 kilogramowego niemowlęcia będzie to dawka 125 razy większa niż dawka uznana za bezpieczną dla osoby dorosłej !!!

strzykawkaGłówne objawy zatrucia rtęcią, to:
• drażliwość i nagłe wybuchy złości,
• niepokój,
• bezsenność,
• utrudnione wysławianie się,
• zaburzenia słuchu,
• osłabienie pamięci krótkotrwałej,
• utrudniona koncentracja.
• spowolnienie reakcji,
• zmieniony smak,
• zaburzenia sensoryczne,
• drętwienie ciała,
• nadwrażliwość na dźwięki, dotyk,
• osłabione rozpoznawanie twarzy,
• nieostre widzenie i zawężenie pola widzenia,
• unikanie kontaktów społecznych,

Urząd ds. Żywności i Leków w USA nałożył na producentów szczepionek obowiązek wyeliminowania thimerosalu ze szczepionek. Co ciekawe, został on usunięty ze szczepionek weterynaryjnych prawie 20 lat temu, gdyż obawiano się, że jest zbyt niebezpieczny!!!

Poniżej zamieszczam dwa fragmenty z listu Pani Profesor Marii Doroty Majewskiej –  do Zarządu Polskiego Towarzystwa Wakcynologii, Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego i do Zarządu Stowarzyszenia Higieny Lecznictwa.
Przeczytaj co ma do powiedzenia w sprawie szczepionek, które są nam tak ”wciskane”!!!

Kim jest Profesor Maria Dorota Majewska – jest wybitnym neurobiologiem. Przez 25 lat pracowała w czołowych instytucjach naukowych USA, między innymi na uniwersytetach Harvarda i Missouri oraz w Narodowym Instytucie Zdrowia w Waszyngtonie. Ostatnio w Zakładzie Farmakologii i Fizjologii Układu Nerwowego Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

Oto treść listu:
„Rtęć w każdej postaci jest bardzo toksyczna, o czym świadczy ponad 4100 publikacji w PubMed na ten temat i wieloletnie doświadczenia ludzkości. Organiczny związek rtęci, thimerosal (sodium ethylmercurithiosalicylate), zawierający wagowo ok. 49% rtęci, wyprodukowany w latach 1930 przez firmę Eli Lilly przez kilkadziesiąt lat był dodawany jako środek bakteriobójczy i konserwujący do szczepionek oraz innych medykamentów bez rygorystycznych badań świadczących o jego bezpieczeństwie. Jest to niezgodne z dzisiejszą praktyką dopuszczania preparatów chemicznych do użycia w medycynie. Rtęć jest neurotoksyczna, kardiotoksyczna, hepatoksyczna, nefrotoksyczna, immunotoksyczna, kancerogenna. Powoduje zaburzenia rozwojowe u dzieci, choroby neurodegeneracyjne u dorosłych (Parkinsona i Alzheimera) oraz degeneracyjne zmiany w systemach reprodukcyjnych kobiet i mężczyzn, upośledzając ich zdolności rozrodcze oraz uszkadzając potomstwo (czytaj tutaj). Dlatego kraje skandynawskie wprowadziły u siebie zakaz używania rtęci (czytaj tutaj) i UE również proponuje drastyczne ograniczenie używania rtęci na skalę globalną (czytaj tutaj i tutaj)”

„W krajach skandynawskich, które od lat cieszą się najlepszymi wskaźnikami zdrowotności społeczeństwa oraz najmniejszą umieralnością niemowląt, szczepienia są dobrowolne i niemowlęta otrzymują pierwsze w 3 miesiącu życia lub później;Euvac.
W pierwszych 12 miesiącach życia otrzymują one tylko 9 zalecanych szczepień: DTaP, IPV i Hib, a w 18 miesiącu – dodatkowo MMR. Czesi mają podobnie racjonalny i oszczędny kalendarz szczepień. Stosują wprawdzie BCG w pierwszych 6 tygodniach życia, ale pozostałe szczepienia zaczynają dopiero w 13 tygodniu. Prawdopodobnie w dużej mierze dzięki temu umieralność niemowląt jest tam zbliżona do skandynawskiej i wynosi około 3 na 1000 zdrowych urodzeń.”

Pełna treść listu Profesor Marii Doroty Majewskiej dostępny jest TUTAJ!!!

Fragmenty wywiadu z dr Marią Dorotą Majewską:

Co możesz zrobić, jeśli podejrzewasz u swojego dziecka zatrucie rtęcią?

Jest dostępnych wiele różnych testów pozwalających na wykrycie rtęci w organizmie. Najmniej inwazyjnym i niedrogim testem jest analiza pierwiastkowa włosów (więcej na ten temat już w kolejnym artykule po weekendzie). Nie można tą metodą określić, czy ilość toksycznych pierwiastków w organizmie przekroczyła wartość dopuszczalną, aby stwierdzić, że osoba badana jest zatruta (wg norm przyjętych w toksykologii), jednak pozwala ona na ustalenie obecności metali ciężkich w organizmie. Można dzięki niej uzyskać jeszcze coś cenniejszego, czyli określić niekorzystny wpływ metali ciężkich na homeostazę oraz na metabolizm innych pierwiastków odżywczych. Jeśli wyniki wykażą wysokie stężenia metali wówczas można rozpocząć odpowiednie leczenie.

Aby rozpocząć odtruwanie należy najpierw usunąć wszystkie metalowe (amalgamatowe) plomby w zębach. Dopiero wówczas można rozpocząć chelatyzację. Najlepiej zwrócić się do homeopaty, który zajmuje się chelatyzacją. Może ona trwać od 6 miesięcy do 2 lat. Im wcześniej, tym lepsze rezultaty. Po leczeniu dzieci często mogą wrócić do normalnej diety i ustępują im alergie. Co najważniejsze, często ustępują objawy takich chorób jak autyzm czy ADHD.

Wnioski wyciągnij sama !!!

Na koniec zapraszam do obejrzenia pierwszej z sześciu części wypowiedzi dr Ghislaine Lanctot.

Mleko tylko dla cielaka !!!

Odkąd byliśmy małymi dziećmi słyszeliśmy slogan:
Chcesz być zdrowy i chcesz mieć zdrowe i mocne kości – pij mleko!!!”.

Dzisiejsze reklamy głoszą:
Pij mleko, będziesz wielki!

Zrobiono z niego prawie eliksir życia a tak naprawdę jest to największe oszustwo naszych czasów!!!

Czy warto podtrzymywać tradycje picia mleka tylko dlatego, że tak nam mówiono odkąd byliśmy mali i słyszymy nadal to w telewizji?

Myślę , że nie warto!!!

Nie warto rujnować swojego zdrowia, tylko i wyłącznie dla samego smaku mleka, ponieważ poza swoim smakiem powoduje ono w naszym organizmie więcej szkód niż pożytku.

Mleko krowie NIE JEST stworzone dla ludzi tylko dla cielaków. Żaden dorosły ssak, prócz człowieka, nie spożywa mleka!!! Po prostu nie jest mu ono potrzebne. Badania Wydziału Pediatrii Uniwersytetu Stanowego w Nowym Jorku dowodzą, że dla niemowląt szkodliwe jest każde mleko z wyjątkiem mleka matki – które jest tak przystosowane aby dostarczało dziecku niezbędnych składników. Jest dobrze trawione i zapewnia mu wszystko to, co jest potrzebne.

Produkowane obecnie mleko w proszku dla dzieci, które jest reklamowane jako zastępcze, dla matek, które nie mogą same karmić dzieci piersią, również zawiera białka mleka krowiego.

Badania potwierdzają, że cukry proste zawarte w mleku kobiecym są łatwo przyswajane przez jelita noworodka. Mleko krowie jest dużo mniej słodkie niż ludzkie mleko i powoduje biegunkę, wymioty i niestrawności. Dlaczego dzieci karmione sztucznym mlekiem w proszku mają częściej kolki i inne problemy żołądkowe?

Rodzice troszkę starszych dzieci namawiają je do spożywania dużych ilości mleka, jednak są oni po prostu nieświadomi zagrożenia jakie niesie ze sobą spożywanie mleka krowiego, gdyż w dzieciństwie byli ofiarami takiej samej polityki swoich rodziców.

Kiedyś mleko było podstawą żywienia, a dzisiaj lepiej unikać w diecie tego najgorszego alergenu. Dla własnego zdrowia i zdrowia naszych dzieci unikajmy mleka a już szczególnie UHT.

Czy mleko krowie jest zdrowe? Tak, ale dla cieląt!!!

Co zawiera mleko…

Białko
Mleko krowie zawiera – 3,5% białka a kobiece mleko – 1,2% – spowodowane jest to tym, że cielę podwaja swoją masę ciała w 45 dni, natomiast mały człowiek potrzebuje 180 dni. Białko tworzy w delikatnym żołądku niemowlęcia ser i serwatkę. Ser powstaje z KAZEINY, więc w przypadku mleka krowiego jego grudki są znacznie większe niż w przypadku mleka kobiecego, i właśnie z tego powodu wiele niemowląt karmionych krowim mlekiem, cierpi na niestrawności. Fragmenty sera utworzonego z mleka ludzkiego w żołądku niemowlęcia są małe i luźne, dzięki czemu szybko przedostają się one z żołądka do jelit i mogą być przyswojone dalej. W związku z czym żołądek dziecka karmionego mlekiem matki opróżnia się szybciej i nie powoduje powstawania procesów gnilnych. Z tego powodu również, niemowlęta karmione mlekiem matki domagają się karmienia częściej, niż w przypadku niemowląt karmionych mlekiem krowim. Białko, które znajduje się w krowim mleku wykorzystywane jest w zaledwie 50%, a z mleka matki przyswajane jest w zasadzie bez żadnych strat.

Kazeina
Jej zawartość w krowim mleku jest trzykrotnie większa niż w ludzkim. Jest to gęsta, lepka substancja, która sprzyja formowaniu się potężnego kośćca cielęcia. W żołądku niemowlęcia tworzą się z niej grube, twarde, ubite grudki, które są trudne do strawienia. Jej ubocznymi produktami trawienia jest gęsty śluz, który gromadzi się w jelitach, które są zablokowane i mają utrudnioną absorpcję substancji odżywczych. Mleko krowie jest jednym z najbardziej śluzotwórczych pokarmów. Jego duże stężenie powoduje zaczopowanie i podrażnienie układu oddechowego, gromadzi się w całym ciele i stanowi potężne obciążenie dla układu wydalniczego. Dr Norman Walker, liczący sobie 109 lat i prowadzący badania od 50 lat uważa, że kazeina jest głównym czynnikiem chorobotwórczym tarczycy. Kazeina w organizmie ludzkim powoduje powstawanie homocysteiny (aminokwasu zawierającego siarkę), która działa toksycznie na ściany naczyniowe, powodując ich uszkodzenia, czego następstwem są zawały, powstawanie żylaków, klejenie kamieni żółciowych.

Tłuszcz
Mleko krowie zawiera mniej nienasyconych kwasów tłuszczowych (NNKT) niż mleko kobiece. W czasie trawienia tłuszcze rozkładane są za pomocą enzymów zwanych lipazami, które przyśpieszają reakcję tłuszczu mleka krowiego, w wyniku czego powstaje kwas palmitynowy, który w jelitach wiąże się z wapniem i jest wydalany, co powoduje odwapnienie organizmu. Natomiast tłuszcz zawarty w mleku ludzkim zaczyna rozkładać się zanim w ogóle trafi do jelit. Dzięki temu jest on gotowy do przyswojenia zanim jeszcze znajdzie się w jelitach.

Ponadto mleko krowie nie posiada tłuszczów, które są niezbędne dla tkanki mózgowej, do tworzenia warstwy ochronnej wokół nerwów.

Zwróćcie uwagę na przykład, że jeżeli dziecko karmione wyłącznie piersią zwróci pokarm, nie ma on przykrego zapachu. Inaczej wygląda sytuacja w przypadku niemowląt karmionych butelką. Zwrócony pokarm ma przykry kwaśny odór, za sprawą kwasu masłowego, który znajduje się w mleku krowim, który wydziela przykry zapach przy częściowym strawieniu.

Wapń
Aby wapń mógł zostać przyswojony przez ludzki organizm jego stosunek do fosforu powinien wynosić około 2:1. W ludzkim mleku stosunek ten wynosi 1,83 : 1, a więc niemal idealnie. Natomiast zawartość wapnia w 100g mleka ludzkiego wynosi – 33mg, a w mleku krowim – 118mg. Duża zawartość hormonu wzrostu oraz wapnia w mleku krowim może naruszyć stosunek wapnia i fosforu w organizmie ludzkim. Jeżeli równowaga ta zostanie zachwiana, w ustach pojawia się kwaśny smak. Bakterie szczególnie lubią środowisko kwaśne, dlatego spożywanie mleka sprzyja rozwojowi próchnicy. Człowiek wchłania więcej wapnia z mleka matki, mimo mniejszej jego zawartości, gdyż ważna jest nie tylko ilość wapnia, ale również proporcje pomiędzy innymi składnikami.

Jak już napisałam wcześniej, wapń jest wchłaniany tylko z produktów, które mają odpowiednią proporcję wapnia do fosforu. A jest on odpowiedzialny za odpowiednie przewodzenie impulsów nerwowych, prawidłową pracę serca, jest ważnym składnikiem wiążącym komórki w tkankę, oraz odpowiada za mocne kości. Jednak pomimo szerokiego zastosowania wapnia w ludzkim organizmie nie potrzeba go wcale dużo. Bardzo łatwo jest doprowadzić do jego nadmiaru i zapadnięcia na hiperkalcemię. Ponadto naukowcy z Wydziału Medycznego Uniwersytetu w Ohio twierdzą, że nietolerancja mleka prowadzi do zakwaszenia organizmu a tym samym do zaburzeń w przyswajaniu wapnia, a to prowadzi do osteoporozy!

Węglowodany
Ludzkie mleko zawiera więcej cukrów – 9g/100g mleka – niż krowie – 4,9g/100g mleka. Z tego też powodu krowie mleko nie smakuje niemowlętom. Nagły wzrost cukru spowodowany słodzeniem krowiego mleka jest nienaturalny i należy go unikać. Chemiczne modyfikowanie składu mleka dowodzi, że jest to pokarm niewłaściwy. Tymczasem mleko matki nie wymaga żadnych modyfikatorów, ulepszaczy, co czyni je najlepszym pokarmem dla noworodków.

Sole mineralne
Nie zmodyfikowane krowie mleko zawiera 4 razy więcej soli mineralnych niż ludzkie, co powoduje znaczne obciążenie nerek niemowlęcia. Ponadto krowie mleko zawiera ponad 5 razy więcej fosforu i ponad 3 razy więcej sodu niż ludzkie. Nieodpowiednie proporcje dla człowieka powodują znaczne zwiększenie ilości produktów przemiany materii. Skutki tego nadmiaru nie należą do przyjemnych. Nadmiar sodu prowadzi do zwiększenia ciśnienia tętniczego, zatrzymania wody w organizmie, prowadzi do ostrej niewydolności nerek i zawału serca.

Ponadto, znacznie większa ilość fosforu w mleku krowim, który odłoży się w ludzkim ciele zakłóca przyswajanie wapnia i magnezu. Ilość sodu w ludzkim mleku dostosowana jest do potrzeb organizmu niemowlęcia. Poziom sodu jest związany bezpośrednio z ilością wody zawartej w ludzkim ciele i nierównowaga tych elementów może doprowadzić do zaburzeń lub śmierci. Dlatego trzeba uważać, aby malutkie dzieci nie chorowały na wymioty, biegunkę lub gorączkę, gdyż te prowadzą szybko do odwodnienia. W czasie przygotowywania pokarmu dla niemowlęcia należy również uważać, aby nie zawierał zbyt dużej ilości soli. Nadmiar wapnia, fosforu i magnezu powoduje różne dolegliwości, np. tężyczkę noworodków, konwulsje, złe formowanie się emalii nazębnej, która prowadzi do próchnicy. Za to ludzkie mleko zawiera niemal dwa razy więcej żelaza niż krowie. Ponadto żelazo z ludzkiego mleka wchłania się znacznie lepiej niż to, które znajduje się w mleku krowim. Spowodowane jest to tym, że ludzkie mleko zawiera większe stężenia witaminy C (w mleku krowim nie ma jej w ogóle) i E oraz miedzi, które ułatwiają wchłanianie się żelaza.

Woda
Ilość wody w mleku ludzkim jest idealnie dopasowana do wymagań organizmu noworodka. Zachwianie tej równowagi może mieć przykre konsekwencje. Dzieci z zachwianą równowagą wodną mają często zaparcia, gdyż w ich stolcu znajduje się nieodpowiednia ilość wody.

I na koniec kilka wypowiedzi znanych doktorów i profesorów i ich opinie na temat mleka:

krowaH. Shelton napisał:
Mleko krowie jest źródłem powstawania śluzu w organizmie człowieka od okresu niemowlęctwa do głębokiej starości

Dr Mariusz Gawlik lekarz laryngolog ze Stargardu Szczecińskiego:
Człowiek nie krowa, czterech żołądków nie ma – twierdzi dr Mariusz Gawlik, przez lata pracujący na dziecięcym oddziale laryngologicznym. Mały człowiek nie jest cielęciem, które potrzebuje innego składu witamin i minerałów niż wolno rozwijający się ludzki organizm. Z tego powodu picie mleka krowiego jest patologią i przyczyną wielu chorób.

Prof. Edward Tadeusz Zawisza jeden z najwybitniejszych polskich alergologów:
Mleko jest jednym z najgroźniejszych alergenów pokarmowych. Ma aż pięć składników, które mogą być fatalnie tolerowane przez człowieka – przyznaje profesor Edward Tadeusz Zawisza. Ale groźne mogą być także zanieczyszczenia mleka, takie jak penicylina i białka pszenicy.

Dr Eugeniusz Zbigniew Siwik – autorytet w dziedzinie ginekologii i położnictwa, twórca pierwszej w Polsce Kliniki i Szkoły Porodu:
„…zawarte w mleku składniki powodują uszkodzenie wielu narządów wewnętrznych człowieka, nieodwracalne zmiany w układzie naczyniowym, sercowym i kostnym. Medycyna bierze dziś udział w jednym z największych oszustw ostatniego stulecia. Jest na usługach koncernów, którym nie zależy na zdrowiu dzieci, tylko na pieniądzach. Mleko wbrew powszechnemu mniemaniu, nie wzmacnia kości, tylko je osłabia. Zawarte w nim białko wypłukuje wapń z organizmu. Mleko krowie to najlepszy przepis na wózek inwalidzki. Przestańmy słuchać natury – stworzyliśmy przemysł, który powoli, ale skutecznie NAS ZABIJA!” Dr Siwik twierdzi, że w swoich poglądach, nawet w Polsce nie jest już osamotniony. “Ci, którym zależy na zdrowiu swoim i swoich dzieci, będą mówić coraz głośniej. Będą mówić o podstępnej „białej śmierci”, którą w imię niezrozumiałych racji wynosi się pod niebiosa – zapewnia.

Ciekawostka:
Naukowo udowodniono, że koty, którym podawano krowie mleko żyły o połowę krócej niż te, które w ogóle go nie spożywały. Koty karmione krowim mlekiem zapadały na „ludzkie” choroby: artretyzm, łysienie, utrata zębów, marskość wątroby, choroby degeneracyjne mózgu i rdzenia kręgowego.

Decyzja należy do Ciebie !!!

Mózg dziecka

Jak wielu z nas ma dziś problemy natury psychologicznej, które w dużej mierze związane są ze sposobem, w jaki zostaliśmy wychowani? Czy nie mamy stanów depresji czy napadów lęku? Czy nie jesteśmy nadpobudliwi i nerwowi? Czy nie mamy pretensji do innych o to co nas spotyka? Za wszystkie te lęki i obawy odpowiada nasz mózg. Wiele z nich jest skutkiem tego jak wychowali nas nasi rodzice. Ich sposoby wychowawcze wbrew pozorom, miały i nadal mają ogromny wpływ na nasze obecne życie.

Chcesz aby Twoje dziecko otrzymało od Ciebie więcej niż TY otrzymałeś od swoich rodziców to w takim razie zachęcam do dalszej lektury.

Każdy z rodziców chce aby jego dziecko wyrosło na dobrego i szczęśliwego człowieka. Aby zapewnić mu dobry start w dorosłe życie musimy o to zadbać już teraz od samego początku. To co przekażemy mu przez pierwsze trzy lata jego życia będzie miało kluczową rolę w jego dalszym dorosłym życiu.

Kiedyś uważano, że mózg małego dziecka może znieść każdego rodzaju stres, jednak obecne badania naukowe pokazują, że jest zupełnie odwrotnie – jest on całkowicie bezbronny.  Mózg dziecka jest jak czysta kartka i tylko od nas rodziców zależy w jaki sposób zostanie ona zapełniona.

A więc po kolei. 

Być może myślisz, że Twoje dziecko (i TY również !!!) ma tylko jeden mózg a tak naprawdę ma ono ich trzy: racjonalny, ssaków i gadzi. Najczęściej mózgi te współpracują ze sobą jednak bywają sytuacje, kiedy przeważa jeden z nich – odpowiadający za prymitywne odruchy. Co powoduje, że Twoje dziecko nie zachowuje się tak jak byś sobie to wymarzył. Być może płacze bez konkretnego powodu, krzyczy lub robi inne rzeczy, których w danej sytuacji nie powinno robić. Wszystko to dzieje się za sprawą mózgu gadziego – jest to najstarsza struktura ludzkiego mózgu odpowiadająca za nasze pierwotne instynkty oraz kontrolująca podstawowe funkcje organizmu odpowiadające za podtrzymanie życia m.in.: głód, oddychanie, krążenie, temperaturę, ruch i postawę. 

Aby odpowiednio zareagować na takie zachowanie dziecka musimy poznać wszystkie przyczyny tego zachowania i skutki jakie wywoła nasza reakcja. 

Dziecko rodzi się z wieloma miliardami komórek mózgowych, które nie mają między sobą połączeń w wyższych strukturach mózgu. Połączenia, które powstaną będą odpowiedzialne za społeczną i emocjonalną inteligencję dziecka, i właśnie na nie masz tak duży wpływ. Bardzo istotną kwestią jest to, jak bawisz się z dzieckiem, jak go słuchasz, pocieszasz i traktujesz w momencie gdy jest ono niegrzeczne. Właśnie te momenty będą miały decydujący wpływ na dalsze życie Twojego dziecka. Jeżeli będzie ono wychowywane ze świadomością jego fizycznych i emocjonalnych potrzeb wówczas w jego mózgu powstaną połączenia, które w późniejszym życiu będą pomagały mu radzić sobie ze stresem, ze złością, pozwolą na realizację swoich marzeń i ambicji i kochanie innych ludzi.

W momencie gdy pomagasz dziecku radzić sobie z trudnymi emocjami rozwijają się u niego nowe połączenia, które łączą wyższe ośrodki mózgowe z niższymi (gadzimi). Później połączenia te pozwolą dziecku kontrolować negatywne reakcje i emocje. Dziecko będzie potrafiło zastanawiać się nad własnymi emocjami zamiast rozładowywać je przy pomocy prymitywnych zachowań – siły i agresji.

Zwróć uwagę, że gdy zachowujesz się wobec swojego dziecka impulsywnie, krzyczysz lub szarpiesz je, nie pozwalasz mu nauczyć się jak ma zachować się w takiej sytuacji następnym razem. Jeżeli zawsze będziesz reagowała w ten sposób z czasem Twoje dziecko utrwali sobie w mózgu pewien wzorzec i będzie działało według niego. Mało tego, bardzo prawdopodobne jest, że ten wzorzec będzie wykorzystywało w swoim dorosłym życiu. I na przykład zamiast porozmawiać z kolegą, który zrobił coś co mu się nie spodobało, po prostu użyje swojej siły i go uderzy. 

Jeżeli chcesz aby Twoje dziecko było książkowym przykładem błędów wychowawczych swoich rodziców to NIE ZMIENIAJ swojego zachowania i sposobu myślenia. Postępuj nadal tak jak wcześniej. Z nadzieją, że człowiek, którego wychowasz nie będzie miał w przyszłości pretensji do Ciebie o sposób w jaki go wychowałaś.

Dlaczego często na ulicy czy w sklepach mamy okazję obserwować matki czy ojców krzyczących na swoje dzieci? Dorosłych ludzi awanturujących się w miejscach publicznych? Odpowiedź jest jedna, nikt nie dbał o ich przyszłość emocjonalną gdy byli dziećmi. Nikt nie zastanawiał się jak będą rozwiązywać swoje emocjonalne problemy. Większość rodziców dba wyłącznie o to aby dziecko było nakarmione, wyspane, dobrze ubrane i wykształcone. To jest opieka nad dzieckiem: dbanie, pielęgnowanie i troska. Jest to oczywiście bardzo istotna kwestia jednak to nie jest to samo co wychowywanie dziecka.

Co to znaczy wychowywać dziecko? Wychowywanie dziecka to uczenie go jak powinno sobie radzić w życiu. Pomaganie mu w zdobywaniu wiedzy i umiejętności, które pozwolą mu na swobodne poruszanie się w dorosłym życiu.

Dlatego kiedy Twoje dziecko zachowuje się nie tak jak powinno to zamiast reagować impulsywnie, używając wyłącznie swoich niższych ośrodków mózgowych, postaraj się wziąć głębszy oddech, pomyśleć i opanować swoje emocje. Dopiero wówczas będziesz potrafiła odpowiednio zareagować na zachowanie swojego dziecka. Podejdź do niego, postaraj wziąć je na ręce, przytul i spokojnym lecz zdecydowanym głosem rozmawiaj z nim. Przy mniejszych dzieciach nie jest istotny temat ale ton głosu rodzica. Ważne jest aby skutecznie odwrócić uwagę dziecka od powodu, który wywołał negatywne emocje. Należy tak długo mówić do dziecka aż ono się uspokoi. Z czasem, dziecko będzie tworzyło pozytywne połączenia w swoim mózgu, dzięki którym nauczy się kontrolować swoje emocje. I następnym razem w podobnej sytuacji nie zareaguje już tak impulsywnie. 

Jednak pamiętaj nic nie dzieje się od razu. Na wszystko potrzebny jest czas. Jeżeli TY nauczysz się kontrolować swoje emocje TWOJE dziecko też się tego nauczy. Musimy pamiętać, że to przede wszystkim MY jesteśmy głównym wzorcem zachowań dla naszych małych pociech. Jeżeli nie chcesz aby Twoje dziecko „TO” robiło, to sam „TEGO” nie rób! 

HOMEOPATIA – naprawdę działa !!!

Kilka lat temu gdyby ktoś powiedział mi cokolwiek co jest napisane obecnie w artykułach na moim blogu – popatrzałabym na niego jak na wariata. Jeżeli przez ponad dwadzieścia lat słyszałam wszędzie:

– koniecznie się zaszczep,
– pij mleko – to samo zdrowie,
– nie używaj soli lub kupuj jodowaną,
– HOMEOPATIA = placebo,
– itp.

Na szczęście w porę zdołałam się obudzić. Bardzo duży wpływ na moją świadomość miała ciąża i same narodziny mojego synka, ponieważ chcąc być dobrą mamą, która zapewnia swojemu synkowi to co najlepsze, zaczęłam bardzo dużo czytać i zgłębiać swoją wiedzę odnośnie: jedzenia, suplementów, szczepionek, leków.

Moje dziecko nigdy w życiu nie otrzymało żadnego leku, nawet zwykłego środka z Paracetamolem zawartego w różnych popularnych środkach dostępnych bez recepty – o działaniu przeciwbólowym i przeciwgorączkowym. Jedynymi „lekami” jakie otrzymuje mój synek, jeżeli widzę, że „zaczyna coś go łapać” to HOMEOPATYKI.

Wiele razy słyszałam opinie ludzi, którzy negują działanie leków homeopatycznych twierdząc, że to placebo i środki te w ogóle nie działają. Jednak najwięcej do powiedzenia mają Ci co wiedzą najmniej i nawet nigdy nie sprawdzili działania homeopatii na sobie.

Jeżeli u malutkiego dwuletniego dziecka, pojawiają się pierwsze symptomy choroby i podaję mu lek homeopatyczny, który w ciągu godziny lub dwóch, powoduje, że moje dziecko czuje się lepiej – to wybieram takie rozwiązanie – a nie podawanie dziecku tabletek czy antybiotyków.

Lek homeopatyczny podany we wczesnym stadium choroby działa niemal natychmiastowo i poprawa widoczna jest bardzo szybko.

Co to są w ogóle LEKI HOMEOPATYCZNE…

Homeopatia jest jedną z metod leczenia znaną od ponad 200 lat!!!, w której podstawowa zasada polega na PODOBIEŃSTWIE – „niech podobne leczy podobne”. Natomiast podczas studiów medycznych lekarze uczą się leczenia ludzi na zasadzie PRZECIWIEŃSTW. I według zasad medycyny akademickiej przyjmujemy później leki przeciwbakteryjne, przeciwbólowe, przeciwgorączkowe. Homeopatia natomiast opiera się na zasadzie podobieństwa czyli czynnik, który w dużej dawce zadziałał na organizm i wywołał chorobę, w małej dawce może być czynnikiem, który tę chorobę wyleczy.

Podam Wam przykład: weźmy lek Allium Cepa czyli lek przygotowywany z cebuli. Kiedy kroiliśmy cebulę, każdemu z nas zdarzyło się kiedyś poczuć łzawienie, drażniącą wydzielinę z nosa czy zaczerwienienie oczu. To jest właśnie naturalne działanie cebuli. I teraz gdy przygotujemy z cebuli lek w określonym rozcieńczeniu i zastosujemy u osoby, która ma powyższe objawy (np. z powodu infekcji dróg oddechowych lub alergii), przyniesie on ulgę.

Leki homeopatyczne są wytwarzane z występujących w naturalnym środowisku substancji pochodzenia: roślinnego, mineralnego lub zwierzęcego na drodze rozcieńczania i wstrząsania (określanych łącznie mianem potencjonowania lub dynamizacji).
Proces potencjonowania polega na przygotowaniu Rozcierki lub pranalewki z pierwotnej substancji i stopniowym jej rozcieńczaniu (proporcja 1:10 – oznaczona literą D, proporcja 1:100 oznaczona literą C). Po każdym stopniu rozcieńczania następuje kilkakrotne wstrząśnienie naczynia z przygotowywanym roztworem. Powyżej rozcieńczenia C12 i D23 (po literach podane są liczby kolejnych powtórzeń rozcieńczenia w danej proporcji) w roztworze nie występują już praktycznie nawet pojedyncze atomy pierwotnej substancji.

Homeopatyki są przede wszystkim pozbawione działań ubocznych i są dostępne w aptekach bez recepty. Mogą być stosowane nawet w chorobach u noworodków i małych dzieci jak również w chorobach u kobiet ciężarnych.

I teraz na przykład podając swojemu małemu dziecku leki przepisane przez lekarza, który zbiera tylko na swój zagraniczny wyjazd (zobacz: Kto zarabia kosztem naszego zdrowia…), spróbuj NIE MYŚLEĆ o konsekwencjach działania podawanego dziecku leku.

Wybór należy tylko do CIEBIE!!!

Zapraszam Cię do zapoznania się z artykułami zawartymi na stronie: HOMEOPATIA

Zawarte są tam przykłady zastosowania niektórych leków homeopatycznych.

Kto zarabia kosztem naszego zdrowia…

Filmik wideo, który zamieściłam poniżej niestety dotyczy nie tylko Stanów Zjednoczonych czy Anglii – dotyczy również i NAS!!!

Gwen Olsen, przez 15 lat pracowała jako reprezentant dla wielkich firm farmaceutycznych takich jak: Abott Laboratories, Forest Laboratories, Syntex Labs, Bristol-Myers Squibb czy Johnson & Johnson. W 2000 roku zrezygnowała ze swojej dotychczasowej pracy i od tamtej pory występuje publicznie przeciwko firmom farmaceutycznym, które nie działają na korzyść pacjentów lecz zupełnie odwrotnie – zarabiają na ludzkich chorobach. Gwen Olsen uzyskała w 2007 roku nagrodę Human Right Award za swoją humanitarną działalność.

Przemysł Farmaceutyczny żeruje na naszej niewiedzy a lekarze biorą w tym wszystkim czynny udział.  Nasze zdrowie NIE JEST !!! im na rękę, ponieważ nie byliby na potrzebni gdybyśmy byli zdrowi.

Zapraszam na film:

Teraz same pomyślcie, czemu firmy farmaceutyczne powstają jak “grzyby po deszczu”… Czemu przedstawiciele takich firm i lekarze jeżdżą na drogie zagraniczne wycieczki…

Często pod pseudo zagranicznymi szkoleniami są… zagraniczne imprezy suto zakrapiane alkoholem!!! Sponsorowanie lekarzom takich wyjazdów to ich gratyfikacja za wypisywanie dużej ilości recept danego koncernu farmaceutycznego.

Wszystko to dzięki temu, że lekarze przepisują nam tony lekarstw, które w większości przypadków nie są nam do niczego potrzebne i na pewno nam nie pomogą i nie poprawią naszego zdrowia a mogą nam co najwyżej zaszkodzić i zniszczyć nasze organy wewnętrzne!!!

Na szczęście tutaj również mamy alternatywę – z pomocą idzie nam tak bardzo znienawidzona przez większość lekarzy – HOMEOPATIA – czytaj więcej w następnym artykule – HOMEOPATIA – naprawdę działa !!!

KSYLITOL kontra CUKIER !!!

Słyszałyście może o KSYLITOLU? Czy wiecie, że bez żadnych obaw i z wieloma korzyściami dla swojego zdrowia, możecie zastąpić nim cukier? Nie wierzycie… to czytajcie dalej 😉

Wszystkie wiemy, że cukier już od lat nazywany jest „białą śmiercią”. Jest on związkiem chemicznym, który jest bardzo trudny do strawienia dla naszego organizmu, w jakiejkolwiek postaci: białej i brązowej, sacharozy, dekstrozy, glukozy, fruktozy, maltozy, syropu klonowego i kukurydzianego oraz ryżowego, słodu jęczmiennego czy miodu. Żaden człowiek nie jest przystosowany do tego aby spożywać cukier w dużych ilościach, natomiast pochłaniany jest w ogromnych ilościach w każdym polskim domu.

Cukier spożywany regularnie w dużych ilościach powoduje straszne szkody w naszym organizmie m.in.: hipoglikemię, nadwagę prowadzącą do cukrzycy i otyłości, powoduje próchnicę zębów i zapalenie ozębnej, wypłukuje z organizmu sole mineralne i witaminy, podnosi ciśnienie krwi i poziom trójglicerydów i złego cholesterolu (LDL), zwiększając tym samym ryzyko zawału serca, powoduje, że dzieci mają problemy z nauką i skupieniem uwagi. Działa niszcząco zarówno na dorosłych jak i na dzieci. Jest czynnikiem, który przyczynia się do niewydolności układu autoimmunologicznego i immunologicznego, co może doprowadzić do tak ciężkich chorób jak: artretyzm, astma czy różnego rodzaju alergie. Cukier zakłóca również naszą równowagę hormonalną i wspomaga wzrost komórek rakowych.

Na szczęście mamy wybór!!!
Zamiast cukru, kupujmy KSYLITOL. Jest on tak samo słodki jak cukier, jednak w przeciwieństwie do niego nie zniszczy nam zdrowia a nawet może nam pomóc.

Odrobina historii… Ksylitol został wyprodukowany po raz pierwszy przez niemieckiego chemika w 1891 roku. W 1930 roku istniał już w formie oczyszczonej.  Jednak do masowej sprzedaży wszedł dopiero za sprawą… drugiej wojny światowej! Wówczas z powodu braku cukru Finowie zostali zmuszeni do szukania alternatywnych środków, które mogłyby go zastąpić. I tak właśnie w latach 60-tych ksylitol był już stosowany w Szwajcarii, Niemczech, Japonii i Związku Radzieckim jako słodzik zalecany w diecie diabetyków i podawany w kroplówkach dla pacjentów z zaburzoną tolerancją glukozy i insulinoodpornością. Od tamtej pory wiele krajów, w tym również Chiny i Włochy rozpoczęły produkcję ksylitolu dla swoich potrzeb.

W 1963 roku amerykański Urząd ds. Żywności i Leków (FDA) potwierdził fakt, iż ksylitol nie posiada żadnych własności toksycznych. Jedyną niedogodność jaką mogą odczuć niektóre wrażliwe osoby to łagodna biegunka w przypadku spożycia większych ilości ksylitolu. Jednak organizm szybko przyzwyczaja się do większych ilości, ponieważ sam codziennie wytwarza ksylitol.

Odradza się jedynie podawanie ksylitolu małym dzieciom – nawet przez dwa do trzech pierwszych lat życia, ponieważ przewód pokarmowy małego człowieka mocno reaguje na każdą nowinkę dietetyczną, można więc wywołać więcej szkody – w postaci zaburzeń trawiennych – niż korzyści. Jeśli już koniecznie chce się pociechom osładzać pokarmy i herbatki ksylitolem, to należy dzieci przyzwyczajać do niego przez dłuższy okres  – zaczynając od kilku kryształków dziennie.

KSYLITOL (zwany również cukrem brzozowym) jest naturalną substancją słodzącą, która znajduje się w twardym drewnie różnych drzew liściastych, np. brzozy jak również włóknistych warzywach i owocach (np. kolbach kukurydzy). W ludzkim (i także w zwierzęcym) organizmie ksylitol jest wytwarzany naturalnie w procesie metabolizmu.

Wizualnie ksylitol praktycznie nie różni się od cukru – są to prawie identyczne, słodkie, białe kryształki. A jednak, pozory mogą mylić… Cukier ma 6 atomów węgla, natomiast ksylitol ma 5 atomów węgla, co oznacza, że nie jest toksyczny i zapobiega rozwojowi bakterii (właściwości bakteriobójcze), wzmacnia układ immunologiczny, opóźnia procesy starzenia. Cukier brzozowy reguluje również gospodarkę mikroelementami – zwiększając przyswajanie wapnia i magnezu, przywraca właściwą konsystencję kości, dzięki czemu polecany jest osobom zagrożonym i dotkniętym osteoporozą. W przeciwieństwie do cukru – nie fermentuje on w przewodzie pokarmowym. Przetwarza się powoli z minimalnym udziałem insuliny, co skutkuje ponad czternastokrotnie niższym indeksem glikemicznym – więc jest bardzo bezpieczny dla diabetyków. Działa antybakteryjnie zwiększając tym samym odporność organizmu i jest w stanie likwidować drobne ubytki próchnicze, i jednocześnie przywraca ślinie właściwe pH, goi zapalenie dziąseł i ozębnej (w sprzedaży dostępne są pasty zawierające ksylitol!). Ogranicza on również rozwój pleśni i drożdżaków – np. Candida albicans – w przewodzie pokarmowym (dlatego nie dodajemy go do ciast drożdżowych bo nie wyrosną !)

Zatem Moje Drogie, od dzisiaj kupujemy i słodzimy KSYLITOLEM 😉

Nabici w butelkę !!!

Odkąd byliśmy mali słyszymy, że powinniśmy pić dużo wody dziennie. Słyszeliśmy, że woda jest zdrowa i bardzo potrzebna dla naszego organizmu. I oczywiście wszystko to jest prawdą.  Jednak nie wszystko to co słyszymy w swoim życiu i co jest propagowane przez Państwo, nie koniecznie jest zdrowe a już na pewno nie jest prawdziwe. Niestety ale nasze Państwo zarabia na naszej nie wiedzy. Różne koncerny zarabiają miliony, kosztem naszego zdrowia a czasem nawet życia. Nie podaje się do publicznej informacji faktów, do których dostęp powinien mieć każdy z nas.

„Jeszcze kilkanaście lat temu dziwiliśmy się, że można kupować zwykłą wodę w butelce. Dziś sami kupujemy miliony litrów opakowanej wody i nie widzimy w tym nic nadzwyczajnego.” PRZEKRÓJ Kwiecień 24, 2008

W dzisiejszych czasach jeżeli mamy do wyboru wodę z kranu a wodę mineralną ze sklepu, oczywiście wybieramy tę butelkowaną. Czemu tak jest? Otóż specjaliści od reklamy zrobili co do nich należało. A reklamy w mediach zrobiły swoje!  Na szczęście ludzie coraz częściej zdają sobie sprawę jak wielką szkodę dla nich samych i naszego środowiska, wywiera produkcja plastikowych butelek.

Dziś praktycznie każdy ma już dostęp do Internetu, który daje nam nieograniczony zasób informacji. Dzięki temu, możemy mieć wgląd do danych, które nie są podawanie do publicznej wiadomości, ponieważ mogłyby wzbudzić zbyt duże zamieszanie.
Poniżej przedstawię Wam kilka informacji, z którymi, uważam, każda z nas powinna się zapoznać i sama zadecydować czy to jest dla nas istotne czy też nie.

„Woda mineralna przechowywana w plastikowych butelkach PET zawiera czynniki chemiczne o działaniu zbliżonym do estrogenów, zaburzając prawidłowy przebieg procesów fizjologicznych komórek mających kontakt z cieczą.”  – donosi „Environmental Science and Pollution Research”

Wielu wytwórców wód mineralnych powołuje się często na polskie normy. Najczęściej służy do tego PN-93/17-79032.  Norma ta dotyczy jednak tylko bezalkoholowych napojów gazowanych, które nie obejmują wód mineralnych. Inni znowu podają na etykietach “naturalnych wód mineralnych” – “…woda odpowiada wymaganiom rozporządzenia MZiOS z dn. 04.05.1990”. Rozporządzenie to oczywiście odnosi się do wody ale z kranu!!!

„Zwykła woda butelkowana wcale nie jest lepsza dla zdrowia niż spełniająca normy sanitarne woda kranowa. Nieprawda, że większość rodzajów wód w butelkach ma więcej minerałów od wody, która płynie w wodociągach – wiele sprzedawanych wód źródlanych zawiera o wiele mniej minerałów, niż kranówka.” –  informuje redaktor Przekroju Arkadiusz Bartosiak. „Woda mineralna nie powinna mieć wyraźnego smaku. A wody źródlane w ogóle nie różnią się od siebie smakiem – różnią się tylko reklamą.” dodaje.

“Pewne czasopismo popularno-naukowe w migawce pod tytułem „Z kranu czy z butelki” informuje: „Woda butelkowana cieszy się taką popularnością, że na świecie znanych jest już ponad 700 marek” — informuje gazeta The New York Times. Niestety, „w wielu wypadkach tym, co odróżnia drogą wodę butelkowaną od tej z kranu, jest wyłącznie opakowanie”. Jak wskazuje Światowy Fundusz Przyrody (WWF) „w niektórych krajach woda butelkowana nie jest ani bezpieczniejsza, ani zdrowsza od wody z kranu, a kosztuje nawet tysiąc razy więcej”. Używanie wody z kranu jest tańsze, a ponadto sprzyja środowisku. Co roku do produkcji butelek zużywa się półtora miliona ton plastiku, a „toksyczne substancje chemiczne wykorzystywane podczas tego procesu lub powstające po wyrzuceniu tych opakowań mogą uwalniać gazy, które przyczyniają się do ocieplenia klimatu”. Jak twierdzi dr Biksham Gujja, dyrektor działającego przy WWF międzynarodowego programu zajmującego się wodami słodkimi, „w Europie i Stanach Zjednoczonych jest więcej norm określających jakość wody z kranu niż przepisów dotyczących wody butelkowanej”.

„Picie napojów z plastikowych butelek może być niebezpieczne dla zdrowia. Zwiększają one niemal o dwie trzecie ilość związków chemicznych w organizmie, które wpływają na hormony płciowe” – twierdzą amerykańscy naukowcy.

Za chwilkę przedstawię Wam badania niemieckich geochemików, które dowodzą, że metal o nazwie ANTYMON, który jest stosowany przy produkcji butelek z tworzyw sztucznych, może przenikać do wody, która jest w tych butelkach sprzedawana!!! – jak informuje „Journal of Environmental Monitoring.

Naukowcy z Uniwersytetu w Heidelbergu, kierowani przez profesora William’a Shotyka, za pomocą bardzo czułej aparatury analitycznej przebadali kanadyjską wodę mineralną z jednego regionu, która była butelkowana w różne plastykowe butelki, wykonane między innymi z PET (ang. polyethylene terephthalate) oraz PP (ang. polypropylene).
Woda mineralna przechowywana w butelkach PET zawierała 375 ppt (części na trylion) antymonu, podczas, gdy woda z tego samego źródła butelkowana w butelki wykonane z polipropylenu (PP) miała tylko 8 części tego pierwiastka.
Po powtórzeniu powyższego badania po trzech miesiącach przechowywania wody mineralnej, udowodniono, że stężenie antymonu w wodzie z butelek PET wzrosło prawie dwukrotnie!

Antymon jest pierwiastkiem stosowanym jako katalizator przy produkcji tworzywa sztucznego PET, z którego produkowane są butelki.

Jak wynika z badań profesora Shotyka, wody podziemne w Kanadzie zawierają nie więcej niż 2 ppt antymonu. Czyli całe zanieczyszczenie wody mineralnej antymonem jest spowodowane wypłukiwaniem pozostałości katalizatora z plastykowych butelek wykonanych z PET, w których przechowywana jest woda!

Według profesora Shotyka butelki PET mogą nie być bezpieczne dla ludzi, gdyż przechowywana w nich przez długi okres czasu woda zostaje zanieczyszczona TRUJĄCYM ANTYMONEM!!!”

Kolejne badania – dwa niezależnie pracujące zespoły badawcze udokumentowały wcześniejsze hipotezy o sposobie przenikania do środowiska stosunkowo dużych ilości polibromowanych difenyli (PBDE), które dodaje się do plastików, by zwiększyć ich wytrzymałość na wysoką temperaturę. “PBDE po wniknięciu do organizmu człowieka może wywoływać poważne zmiany chorobowe, przenikać do mleka karmiących matek oraz negatywnie wpływać na rozwój młodych organizmów.” – donosi Environmental Science and Technology

Niestety po opublikowaniu tych czy innych badań, są one od razu dementowane. Od razu w prasie i w internecie  pojawiają się informacje jakoby to nie miało wpływu na nasze zdrowie i życie. Jeżeli naprawdę informacje te nie miałby żadnego znaczenia nie przejmowano by się nimi aż tak bardzo. Jednak jest odwrotnie. Bardzo wiele, niestety, jest również osób nieświadomych, które wierzą w to co słyszą w telewizji i czytają publicznej prasie. Wiele tych przekonań wynika z wychowania – osoby takie podchodzą do takich informacji z ogromną nieufnością tzn. “zawsze tak było, więc po co to zmieniać a skoro wszyscy tak robią to JA też będę”.

Aby ząbki były zdrowe!

Wszystkie chcemy aby zęby naszych dzieci były śliczne, równe, białe ale przede wszystkim zdrowe. Aby nasze dziecko nie musiało tak jak większość  z nas cierpieć i spędzać dzieciństwa odwiedzając gabinety dentystyczne, powinnyśmy zastanowić się nad kilkoma rzeczami.

Czy zawsze myjesz dziecku zęby po posiłku?
Czy starasz się unikać produktów, które zawierają cukier?
Czy unikasz próbowania językiem tego co za chwilę wsadzi do ust Twoje dziecko?
… itp.

Jeżeli przynajmniej na jedno z wyżej wymienionych pytań odpowiedziałaś „NIE” myślę, że warto abyś przeczytała ten artykuł do końca.

Jakiś czas temu rozmawiałam ze swoją mamą na temat sposobu w jaki mnie usypiała.
Moja mama aby mnie uśpić, kładła do łóżeczka i dawała pełną butlę ze smoczkiem słodkiej kaszy manny.  Jadłam ją tak długo dopóki nie zasnęłam. Czyli cel został osiągnięty. Dziecko zasnęło.  Poszłam spać z ząbkami oblepionymi słodziutką kaszką.  Konsekwencje takiego usypiania odczułam za kilka lat. Miesiące takiego usypiania i próchnica gotowa.

Jednak moja mama nie była odosobniona w takich metodach. Kiedyś nie zwracano aż takiej uwagi jak obecnie na późniejsze konsekwencje swoich zachowań.

Dziś jest nam dużo łatwiej. Mamy mnóstwo książek dotyczących wychowania dzieci, różnych czasopism o tej samej tematyce oraz oczywiście niezastąpiony internet. Jeżeli tylko chcemy możemy korzystać ze wszystkich tych źródeł i stosować rady w nich zawarte w naszym życiu. Uważam, że nasze dzieci na pewno na tym skorzystają.

Próchnica jest chorobą zakaźną, przenoszoną najczęściej przez ślinę lub jest spowodowana brakiem odpowiedniej higieny jamy ustnej. Osoby, które mają najczęstszy kontakt z dzieckiem powinny stosować się do poniższych kilku punktów.
Czego nigdy nie powinnaś robić, jeżeli zależy Ci na tym aby Twoje dziecko miało zdrowe ząbki:

– nigdy nie pozwól aby dziecko poszło spać z brudnymi ząbkami, to są tylko 3 minuty a ile później bólu i cierpienia mniej,
– nigdy nie pozwalaj aby Twoje dziecko jadło tymi samymi sztućcami co ty przed chwilą,
– nigdy nie oblizuj smoczka ani innych rzeczy, które Twoje dziecko wsadza do buzi (nawet jeżeli spadły  na ziemię),
– nigdy nie pozwalaj aby ktoś całował Twoje dziecko po rączkach czy w usta i sama również tego nie rób!,
– nie dawaj dziecku słodyczy – do póki nie pozna smaku cukierków czy słodkiej czekolady nie będzie wiedziało co to jest. Nie próbuj sobie tłumaczyć, że to jest czekolada specjalnie dla dzieci w tym wieku. Że to tylko ten jeden raz. Czekolada to zawsze czekolada.

Wszystko to co napisałam wyżej może doprowadzić do próchnicy. Większość z nas ją ma i może w prosty sposób przekazać ją swojemu dziecku. A nie ma nic gorszego niż małe dziecko zalewające się łzami z powodu bólu zębów. Wiem coś o tym, ponieważ sama wiele nocy przepłakałam z tego powodu. Dlatego nie chce aby to samo spotkało mojego synka. Rygorystycznie więc przestrzegam wyżej wymienionych zasad. Gdyby moja mama tak robiła jak byłam mała oszczędziłaby mi wiele cierpienia.

Nie raz zdarzyło się, że usłyszałam od rodziny, zwłaszcza od strony męża:  „czy Ty troszeczkę nie przesadzasz…?” Ale nie poddałam się i nadal trwam przy swoim sposobie wychowywania. Uważam, że warto to robić aby moje dziecko miało dzieciństwo przepełnione radością i szczęściem a nie bólem i cierpieniem.

Nie przejmuj się jeżeli słyszysz to samo od rodziny czy znajomych. Jeżeli to co robisz, robisz dla dobra dziecka a nie dlatego aby ułatwić sobie teraz życie, to rób to!

Pamiętaj, że to Ty decydujesz o zdrowiu swojego dziecka i o jego przyszłości!