Aspartam ZABIJA!!!

Niestety niewielu z nas ma świadomość tego co spożywa każdego dnia. Wydaje nam się, że żujemy po prostu gumę (która ma nam odświeżyć oddech i pozbyć się nieprzyjemnego smaku w ustach), pijemy słodki napój lub napoje izotoniczne dla sportowców!!!,  słodzimy słodzikami (bo jesteśmy na diecie!), pijemy rozpuszczalną kawę czy herbatę, spożywamy napój owocowy lub mleczny – to smutne ale nie do końca tak jest. Wszystkie wyżej wymienione produkty zawierają w swoim składzie TRUCIZNĘ – ASPARTAM !!!

Nieświadomi szczegółowego składu spożywanych przez nas produktów, zagrażamy swojemu zdrowiu.

Sugeruję dokładnie czytać etykiety kupowanych produktów – nawet może tak śmiesznych jak guma do żucia. Rozumiem, że dla większości z Was jest to dość nietypowe, żeby nie napisać nienormalne aby czytać etykietkę każdego produktu – bo przecież idąc tą drogą musielibyśmy prawie nic nie jeść lub rozpocząć własną hodowlę w swoim ogródku, którego najczęściej nie mamy 😉 – na szczęście jest wiele produktów, które nie zawierają szkodliwych substancji – wystarczy jedynie na początku poświęć trochę czasu na wyrzucenie z naszego menu produktów, które nie powinny się tam znaleźć

– wybór należy tylko do CIEBIE – więc uważam, że WARTO czytać!!!

Dlaczego warto…?  Otóż…

ASPARTAM został odkryty przez przypadek, podczas poszukiwań leku na wrzody w 1965r. przez chemika Jamesa M. Schlattera pracującego dla firmy farmaceutycznej G.D. Searle&Company (odkrył on jego słodycz przez przypadek, liżąc swój własny palec). Liczne pogłoski mówiły, że może on być niebezpieczny i dlatego Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków w 1980r. nie dopuściła go do obrotu. Interwencje wpływowych osób związanych z G.D. Searle&Company, wymusiły jednak przeprowadzenie dodatkowych testów, które to w 1981r. umożliwiły wprowadzenie go na rynek. Od tej pory zaczął być dodawany do suchej żywności, ponieważ był słodki ale nie tuczył jak cukier. (Przeczytaj: Zdrowy zamiennik cukru!). Był również dużo tańszy i można było go produkować w ogromnych ilościach. Następnie od 1983r. zaczęto słodzić nim napoje gazowane.

ASPARTAM (E-951) składa się z TRZECH TRUCIZN !!!

– kwasu asparaginowego, fenyloalaniny i metanolu.

Najbardziej trujący i szkodliwy jest METANOL (spirytus drzewny), ponieważ w naszym organizmie rozkłada się na kwas mrówkowy i formaldehyd (który jest czynnikiem rakotwórczym, powodującym uszkodzenia siatkówki, zakłócającym powstawanie nowych DNA, powodującym wady wrodzone)jest bardzo silnie toksyczną neurotoksyną!!!

Dopuszczalna bezpieczna dla człowieka dawka metanolu to 7,8 mg/dzień – natomiast litr słodzonego aspartamem napoju zawiera około 56 mg metanolu!!!

Kolejną trucizną jest FENYLOALANINA czyli aminokwas, który również występuje w naszym mózgu, jednak w większych ilościach jest on wyjątkowo szkodliwy – a dla osób cierpiących na FENYLOKETONURIĘ – nawet zabójczy!!!

Zwiększenie ilości fenyloalaniny powoduje zmniejszenie ilości SEROTONINY w naszym mózgu, która jest odpowiedzialna za nasz nastrój (dlatego nazywana jest również hormonem szczęścia), wpływa na nasz apetyt, odpowiada za nasz spokojny sen, reguluje ciśnienie krwi, w połączeniu z noradrenaliną odpowiada za przyswajanie wiedzy. Skutki niedoboru SEROTONINY w naszym organizmie to: długotrwały spadek nastroju, przewlekły smutek, brak apetytu ale i również objadanie się (szczególnie słodyczami), brak chęci do życia, wahania nastroju (od euforii do rozpaczy).

Kolejny jest KWAS ASPARAGINOWY – powoduje poważne chroniczne choroby neurologiczne i mnóstwo innych ostrych symptomów. Nadmiar asparaginianu i glutaminianu w mózgu ZABIJA neurony w mózgu powodując wpłynięcie do komórek zbyt dużych ilości wapnia, co wyzwala nadmierną ilość wolnych rodników, które zabijają komórki. Musi zginąć ponad 75% komórek nerwowych abyśmy zauważyli jakiekolwiek symptomy choroby !!!

Kilka z 90 różnych udokumentowanych symptomów powodowanych przez ASPARTAM to:

– bóle i zawroty głowy,

– migreny,

– napady epilepsji,

– nudności,

– drętwienia,

– skurcze mięśni,

– przybieranie na wadze,

– wysypki,

– depresje,

– zmęczenie,

– drażliwość,

– częstoskurcz serca,

– bezsenność,

– problemy z widzeniem,

– utrata słuchu,

– palpitacje serca,

– trudności z oddychaniem,

– ataki niepokoju,

– niewyraźna wymowa,

– utrata smaku,

– szum w uszach,

– utrata pamięci

– bóle stawów.

Często nawet nie wiążemy powyższych objawów z tym, że spożywamy ASPARTAM. Coś nas boli, przeszkadza, jednak niestety, mimo iż jesteśmy istotami myślącymi 😉 to w ostatniej kolejności dopuszczamy do siebie tę myśl, że może to być przez to co spożywamy. Niestety rzeczywistość jest taka, jak mówi powiedzenie, że JESTEŚMY TYM CO JEMY! 

Badacze i lekarze studiujący niekorzystne działanie aspartamu stwierdzili, że jego spożywanie może się przyczynić do wywołania lub pogorszenia stanu w następujących chorobach chronicznych: guzy mózgu, stwardnienie rozsiane, epilepsja, chroniczny syndrom zmęczenia, choroba Parkinsona, choroba Alzheimera, opóźnienie umysłowe, chłoniak, wady wrodzone, fibromyalgia, i cukrzyca!!!

 

Pomyśl chwilkę, jeżeli wstajesz rano jesz śniadanie, w drodze do pracy czy szkoły żujesz gumę bo nie zdążyłaś umyć zębów, w pracy pijesz rozpuszczalną kawę (lub trzy przez cały dzień) w dodatku słodzoną gotowym słodzikiem. Następnie wracając z pracy pijemy jakiś napój energetyzujący aby się pobudzić. Na kolację spożywamy jogurt lub jakiś inny napój mleczny. A wieczorem – bo akurat piątek – pijemy drinka z Colą, Pepsi czy ze Sprite. WNIOSEK – przez cały dzień regularnie dostarczasz sobie porcję ASPARTAMU.

I na koniec BONUS 😉

Choć aspartam składa się z trzech substancji, to w wyniku metabolizmu aspartamu otrzymujemy

CZWARTĄ TRUCIZNĘ !!! – DWUKETOPIPERAZYNĘ (DKP)

DKP jest ubocznym produktem metabolizmu aspartamu. Tworzy się w płynnych produktach z zawartością aspartamu podczas ich długiego przechowywania. Dr Olney zauważył, że w jelicie podczas reakcji DKP dawała związek podobny do N-nitrozomocznika czyli związku chemicznego o bardzo silnym działaniu, powodującego guzy mózgu.

  

ASPARTAM jest trucizną !!!

taką samą jak ARSZENIK tyle tylko, że z opóźnionym zapłonem. Zastanów się, czy świadomie dosypywałabyś sobie codziennie do jedzenia odrobinę arszeniku, tak dla smaku…?

Odpowiedz sobie sam na to pytanie…

HOMEOPATIA – naprawdę działa !!!

Kilka lat temu gdyby ktoś powiedział mi cokolwiek co jest napisane obecnie w artykułach na moim blogu – popatrzałabym na niego jak na wariata. Jeżeli przez ponad dwadzieścia lat słyszałam wszędzie:

– koniecznie się zaszczep,
– pij mleko – to samo zdrowie,
– nie używaj soli lub kupuj jodowaną,
– HOMEOPATIA = placebo,
– itp.

Na szczęście w porę zdołałam się obudzić. Bardzo duży wpływ na moją świadomość miała ciąża i same narodziny mojego synka, ponieważ chcąc być dobrą mamą, która zapewnia swojemu synkowi to co najlepsze, zaczęłam bardzo dużo czytać i zgłębiać swoją wiedzę odnośnie: jedzenia, suplementów, szczepionek, leków.

Moje dziecko nigdy w życiu nie otrzymało żadnego leku, nawet zwykłego środka z Paracetamolem zawartego w różnych popularnych środkach dostępnych bez recepty – o działaniu przeciwbólowym i przeciwgorączkowym. Jedynymi „lekami” jakie otrzymuje mój synek, jeżeli widzę, że „zaczyna coś go łapać” to HOMEOPATYKI.

Wiele razy słyszałam opinie ludzi, którzy negują działanie leków homeopatycznych twierdząc, że to placebo i środki te w ogóle nie działają. Jednak najwięcej do powiedzenia mają Ci co wiedzą najmniej i nawet nigdy nie sprawdzili działania homeopatii na sobie.

Jeżeli u malutkiego dwuletniego dziecka, pojawiają się pierwsze symptomy choroby i podaję mu lek homeopatyczny, który w ciągu godziny lub dwóch, powoduje, że moje dziecko czuje się lepiej – to wybieram takie rozwiązanie – a nie podawanie dziecku tabletek czy antybiotyków.

Lek homeopatyczny podany we wczesnym stadium choroby działa niemal natychmiastowo i poprawa widoczna jest bardzo szybko.

Co to są w ogóle LEKI HOMEOPATYCZNE…

Homeopatia jest jedną z metod leczenia znaną od ponad 200 lat!!!, w której podstawowa zasada polega na PODOBIEŃSTWIE – „niech podobne leczy podobne”. Natomiast podczas studiów medycznych lekarze uczą się leczenia ludzi na zasadzie PRZECIWIEŃSTW. I według zasad medycyny akademickiej przyjmujemy później leki przeciwbakteryjne, przeciwbólowe, przeciwgorączkowe. Homeopatia natomiast opiera się na zasadzie podobieństwa czyli czynnik, który w dużej dawce zadziałał na organizm i wywołał chorobę, w małej dawce może być czynnikiem, który tę chorobę wyleczy.

Podam Wam przykład: weźmy lek Allium Cepa czyli lek przygotowywany z cebuli. Kiedy kroiliśmy cebulę, każdemu z nas zdarzyło się kiedyś poczuć łzawienie, drażniącą wydzielinę z nosa czy zaczerwienienie oczu. To jest właśnie naturalne działanie cebuli. I teraz gdy przygotujemy z cebuli lek w określonym rozcieńczeniu i zastosujemy u osoby, która ma powyższe objawy (np. z powodu infekcji dróg oddechowych lub alergii), przyniesie on ulgę.

Leki homeopatyczne są wytwarzane z występujących w naturalnym środowisku substancji pochodzenia: roślinnego, mineralnego lub zwierzęcego na drodze rozcieńczania i wstrząsania (określanych łącznie mianem potencjonowania lub dynamizacji).
Proces potencjonowania polega na przygotowaniu Rozcierki lub pranalewki z pierwotnej substancji i stopniowym jej rozcieńczaniu (proporcja 1:10 – oznaczona literą D, proporcja 1:100 oznaczona literą C). Po każdym stopniu rozcieńczania następuje kilkakrotne wstrząśnienie naczynia z przygotowywanym roztworem. Powyżej rozcieńczenia C12 i D23 (po literach podane są liczby kolejnych powtórzeń rozcieńczenia w danej proporcji) w roztworze nie występują już praktycznie nawet pojedyncze atomy pierwotnej substancji.

Homeopatyki są przede wszystkim pozbawione działań ubocznych i są dostępne w aptekach bez recepty. Mogą być stosowane nawet w chorobach u noworodków i małych dzieci jak również w chorobach u kobiet ciężarnych.

I teraz na przykład podając swojemu małemu dziecku leki przepisane przez lekarza, który zbiera tylko na swój zagraniczny wyjazd (zobacz: Kto zarabia kosztem naszego zdrowia…), spróbuj NIE MYŚLEĆ o konsekwencjach działania podawanego dziecku leku.

Wybór należy tylko do CIEBIE!!!

Zapraszam Cię do zapoznania się z artykułami zawartymi na stronie: HOMEOPATIA

Zawarte są tam przykłady zastosowania niektórych leków homeopatycznych.

Kto zarabia kosztem naszego zdrowia…

Filmik wideo, który zamieściłam poniżej niestety dotyczy nie tylko Stanów Zjednoczonych czy Anglii – dotyczy również i NAS!!!

Gwen Olsen, przez 15 lat pracowała jako reprezentant dla wielkich firm farmaceutycznych takich jak: Abott Laboratories, Forest Laboratories, Syntex Labs, Bristol-Myers Squibb czy Johnson & Johnson. W 2000 roku zrezygnowała ze swojej dotychczasowej pracy i od tamtej pory występuje publicznie przeciwko firmom farmaceutycznym, które nie działają na korzyść pacjentów lecz zupełnie odwrotnie – zarabiają na ludzkich chorobach. Gwen Olsen uzyskała w 2007 roku nagrodę Human Right Award za swoją humanitarną działalność.

Przemysł Farmaceutyczny żeruje na naszej niewiedzy a lekarze biorą w tym wszystkim czynny udział.  Nasze zdrowie NIE JEST !!! im na rękę, ponieważ nie byliby na potrzebni gdybyśmy byli zdrowi.

Zapraszam na film:

Teraz same pomyślcie, czemu firmy farmaceutyczne powstają jak “grzyby po deszczu”… Czemu przedstawiciele takich firm i lekarze jeżdżą na drogie zagraniczne wycieczki…

Często pod pseudo zagranicznymi szkoleniami są… zagraniczne imprezy suto zakrapiane alkoholem!!! Sponsorowanie lekarzom takich wyjazdów to ich gratyfikacja za wypisywanie dużej ilości recept danego koncernu farmaceutycznego.

Wszystko to dzięki temu, że lekarze przepisują nam tony lekarstw, które w większości przypadków nie są nam do niczego potrzebne i na pewno nam nie pomogą i nie poprawią naszego zdrowia a mogą nam co najwyżej zaszkodzić i zniszczyć nasze organy wewnętrzne!!!

Na szczęście tutaj również mamy alternatywę – z pomocą idzie nam tak bardzo znienawidzona przez większość lekarzy – HOMEOPATIA – czytaj więcej w następnym artykule – HOMEOPATIA – naprawdę działa !!!

KSYLITOL kontra CUKIER !!!

Słyszałyście może o KSYLITOLU? Czy wiecie, że bez żadnych obaw i z wieloma korzyściami dla swojego zdrowia, możecie zastąpić nim cukier? Nie wierzycie… to czytajcie dalej 😉

Wszystkie wiemy, że cukier już od lat nazywany jest „białą śmiercią”. Jest on związkiem chemicznym, który jest bardzo trudny do strawienia dla naszego organizmu, w jakiejkolwiek postaci: białej i brązowej, sacharozy, dekstrozy, glukozy, fruktozy, maltozy, syropu klonowego i kukurydzianego oraz ryżowego, słodu jęczmiennego czy miodu. Żaden człowiek nie jest przystosowany do tego aby spożywać cukier w dużych ilościach, natomiast pochłaniany jest w ogromnych ilościach w każdym polskim domu.

Cukier spożywany regularnie w dużych ilościach powoduje straszne szkody w naszym organizmie m.in.: hipoglikemię, nadwagę prowadzącą do cukrzycy i otyłości, powoduje próchnicę zębów i zapalenie ozębnej, wypłukuje z organizmu sole mineralne i witaminy, podnosi ciśnienie krwi i poziom trójglicerydów i złego cholesterolu (LDL), zwiększając tym samym ryzyko zawału serca, powoduje, że dzieci mają problemy z nauką i skupieniem uwagi. Działa niszcząco zarówno na dorosłych jak i na dzieci. Jest czynnikiem, który przyczynia się do niewydolności układu autoimmunologicznego i immunologicznego, co może doprowadzić do tak ciężkich chorób jak: artretyzm, astma czy różnego rodzaju alergie. Cukier zakłóca również naszą równowagę hormonalną i wspomaga wzrost komórek rakowych.

Na szczęście mamy wybór!!!
Zamiast cukru, kupujmy KSYLITOL. Jest on tak samo słodki jak cukier, jednak w przeciwieństwie do niego nie zniszczy nam zdrowia a nawet może nam pomóc.

Odrobina historii… Ksylitol został wyprodukowany po raz pierwszy przez niemieckiego chemika w 1891 roku. W 1930 roku istniał już w formie oczyszczonej.  Jednak do masowej sprzedaży wszedł dopiero za sprawą… drugiej wojny światowej! Wówczas z powodu braku cukru Finowie zostali zmuszeni do szukania alternatywnych środków, które mogłyby go zastąpić. I tak właśnie w latach 60-tych ksylitol był już stosowany w Szwajcarii, Niemczech, Japonii i Związku Radzieckim jako słodzik zalecany w diecie diabetyków i podawany w kroplówkach dla pacjentów z zaburzoną tolerancją glukozy i insulinoodpornością. Od tamtej pory wiele krajów, w tym również Chiny i Włochy rozpoczęły produkcję ksylitolu dla swoich potrzeb.

W 1963 roku amerykański Urząd ds. Żywności i Leków (FDA) potwierdził fakt, iż ksylitol nie posiada żadnych własności toksycznych. Jedyną niedogodność jaką mogą odczuć niektóre wrażliwe osoby to łagodna biegunka w przypadku spożycia większych ilości ksylitolu. Jednak organizm szybko przyzwyczaja się do większych ilości, ponieważ sam codziennie wytwarza ksylitol.

Odradza się jedynie podawanie ksylitolu małym dzieciom – nawet przez dwa do trzech pierwszych lat życia, ponieważ przewód pokarmowy małego człowieka mocno reaguje na każdą nowinkę dietetyczną, można więc wywołać więcej szkody – w postaci zaburzeń trawiennych – niż korzyści. Jeśli już koniecznie chce się pociechom osładzać pokarmy i herbatki ksylitolem, to należy dzieci przyzwyczajać do niego przez dłuższy okres  – zaczynając od kilku kryształków dziennie.

KSYLITOL (zwany również cukrem brzozowym) jest naturalną substancją słodzącą, która znajduje się w twardym drewnie różnych drzew liściastych, np. brzozy jak również włóknistych warzywach i owocach (np. kolbach kukurydzy). W ludzkim (i także w zwierzęcym) organizmie ksylitol jest wytwarzany naturalnie w procesie metabolizmu.

Wizualnie ksylitol praktycznie nie różni się od cukru – są to prawie identyczne, słodkie, białe kryształki. A jednak, pozory mogą mylić… Cukier ma 6 atomów węgla, natomiast ksylitol ma 5 atomów węgla, co oznacza, że nie jest toksyczny i zapobiega rozwojowi bakterii (właściwości bakteriobójcze), wzmacnia układ immunologiczny, opóźnia procesy starzenia. Cukier brzozowy reguluje również gospodarkę mikroelementami – zwiększając przyswajanie wapnia i magnezu, przywraca właściwą konsystencję kości, dzięki czemu polecany jest osobom zagrożonym i dotkniętym osteoporozą. W przeciwieństwie do cukru – nie fermentuje on w przewodzie pokarmowym. Przetwarza się powoli z minimalnym udziałem insuliny, co skutkuje ponad czternastokrotnie niższym indeksem glikemicznym – więc jest bardzo bezpieczny dla diabetyków. Działa antybakteryjnie zwiększając tym samym odporność organizmu i jest w stanie likwidować drobne ubytki próchnicze, i jednocześnie przywraca ślinie właściwe pH, goi zapalenie dziąseł i ozębnej (w sprzedaży dostępne są pasty zawierające ksylitol!). Ogranicza on również rozwój pleśni i drożdżaków – np. Candida albicans – w przewodzie pokarmowym (dlatego nie dodajemy go do ciast drożdżowych bo nie wyrosną !)

Zatem Moje Drogie, od dzisiaj kupujemy i słodzimy KSYLITOLEM 😉

Nabici w butelkę !!!

Odkąd byliśmy mali słyszymy, że powinniśmy pić dużo wody dziennie. Słyszeliśmy, że woda jest zdrowa i bardzo potrzebna dla naszego organizmu. I oczywiście wszystko to jest prawdą.  Jednak nie wszystko to co słyszymy w swoim życiu i co jest propagowane przez Państwo, nie koniecznie jest zdrowe a już na pewno nie jest prawdziwe. Niestety ale nasze Państwo zarabia na naszej nie wiedzy. Różne koncerny zarabiają miliony, kosztem naszego zdrowia a czasem nawet życia. Nie podaje się do publicznej informacji faktów, do których dostęp powinien mieć każdy z nas.

„Jeszcze kilkanaście lat temu dziwiliśmy się, że można kupować zwykłą wodę w butelce. Dziś sami kupujemy miliony litrów opakowanej wody i nie widzimy w tym nic nadzwyczajnego.” PRZEKRÓJ Kwiecień 24, 2008

W dzisiejszych czasach jeżeli mamy do wyboru wodę z kranu a wodę mineralną ze sklepu, oczywiście wybieramy tę butelkowaną. Czemu tak jest? Otóż specjaliści od reklamy zrobili co do nich należało. A reklamy w mediach zrobiły swoje!  Na szczęście ludzie coraz częściej zdają sobie sprawę jak wielką szkodę dla nich samych i naszego środowiska, wywiera produkcja plastikowych butelek.

Dziś praktycznie każdy ma już dostęp do Internetu, który daje nam nieograniczony zasób informacji. Dzięki temu, możemy mieć wgląd do danych, które nie są podawanie do publicznej wiadomości, ponieważ mogłyby wzbudzić zbyt duże zamieszanie.
Poniżej przedstawię Wam kilka informacji, z którymi, uważam, każda z nas powinna się zapoznać i sama zadecydować czy to jest dla nas istotne czy też nie.

„Woda mineralna przechowywana w plastikowych butelkach PET zawiera czynniki chemiczne o działaniu zbliżonym do estrogenów, zaburzając prawidłowy przebieg procesów fizjologicznych komórek mających kontakt z cieczą.”  – donosi „Environmental Science and Pollution Research”

Wielu wytwórców wód mineralnych powołuje się często na polskie normy. Najczęściej służy do tego PN-93/17-79032.  Norma ta dotyczy jednak tylko bezalkoholowych napojów gazowanych, które nie obejmują wód mineralnych. Inni znowu podają na etykietach “naturalnych wód mineralnych” – “…woda odpowiada wymaganiom rozporządzenia MZiOS z dn. 04.05.1990”. Rozporządzenie to oczywiście odnosi się do wody ale z kranu!!!

„Zwykła woda butelkowana wcale nie jest lepsza dla zdrowia niż spełniająca normy sanitarne woda kranowa. Nieprawda, że większość rodzajów wód w butelkach ma więcej minerałów od wody, która płynie w wodociągach – wiele sprzedawanych wód źródlanych zawiera o wiele mniej minerałów, niż kranówka.” –  informuje redaktor Przekroju Arkadiusz Bartosiak. „Woda mineralna nie powinna mieć wyraźnego smaku. A wody źródlane w ogóle nie różnią się od siebie smakiem – różnią się tylko reklamą.” dodaje.

“Pewne czasopismo popularno-naukowe w migawce pod tytułem „Z kranu czy z butelki” informuje: „Woda butelkowana cieszy się taką popularnością, że na świecie znanych jest już ponad 700 marek” — informuje gazeta The New York Times. Niestety, „w wielu wypadkach tym, co odróżnia drogą wodę butelkowaną od tej z kranu, jest wyłącznie opakowanie”. Jak wskazuje Światowy Fundusz Przyrody (WWF) „w niektórych krajach woda butelkowana nie jest ani bezpieczniejsza, ani zdrowsza od wody z kranu, a kosztuje nawet tysiąc razy więcej”. Używanie wody z kranu jest tańsze, a ponadto sprzyja środowisku. Co roku do produkcji butelek zużywa się półtora miliona ton plastiku, a „toksyczne substancje chemiczne wykorzystywane podczas tego procesu lub powstające po wyrzuceniu tych opakowań mogą uwalniać gazy, które przyczyniają się do ocieplenia klimatu”. Jak twierdzi dr Biksham Gujja, dyrektor działającego przy WWF międzynarodowego programu zajmującego się wodami słodkimi, „w Europie i Stanach Zjednoczonych jest więcej norm określających jakość wody z kranu niż przepisów dotyczących wody butelkowanej”.

„Picie napojów z plastikowych butelek może być niebezpieczne dla zdrowia. Zwiększają one niemal o dwie trzecie ilość związków chemicznych w organizmie, które wpływają na hormony płciowe” – twierdzą amerykańscy naukowcy.

Za chwilkę przedstawię Wam badania niemieckich geochemików, które dowodzą, że metal o nazwie ANTYMON, który jest stosowany przy produkcji butelek z tworzyw sztucznych, może przenikać do wody, która jest w tych butelkach sprzedawana!!! – jak informuje „Journal of Environmental Monitoring.

Naukowcy z Uniwersytetu w Heidelbergu, kierowani przez profesora William’a Shotyka, za pomocą bardzo czułej aparatury analitycznej przebadali kanadyjską wodę mineralną z jednego regionu, która była butelkowana w różne plastykowe butelki, wykonane między innymi z PET (ang. polyethylene terephthalate) oraz PP (ang. polypropylene).
Woda mineralna przechowywana w butelkach PET zawierała 375 ppt (części na trylion) antymonu, podczas, gdy woda z tego samego źródła butelkowana w butelki wykonane z polipropylenu (PP) miała tylko 8 części tego pierwiastka.
Po powtórzeniu powyższego badania po trzech miesiącach przechowywania wody mineralnej, udowodniono, że stężenie antymonu w wodzie z butelek PET wzrosło prawie dwukrotnie!

Antymon jest pierwiastkiem stosowanym jako katalizator przy produkcji tworzywa sztucznego PET, z którego produkowane są butelki.

Jak wynika z badań profesora Shotyka, wody podziemne w Kanadzie zawierają nie więcej niż 2 ppt antymonu. Czyli całe zanieczyszczenie wody mineralnej antymonem jest spowodowane wypłukiwaniem pozostałości katalizatora z plastykowych butelek wykonanych z PET, w których przechowywana jest woda!

Według profesora Shotyka butelki PET mogą nie być bezpieczne dla ludzi, gdyż przechowywana w nich przez długi okres czasu woda zostaje zanieczyszczona TRUJĄCYM ANTYMONEM!!!”

Kolejne badania – dwa niezależnie pracujące zespoły badawcze udokumentowały wcześniejsze hipotezy o sposobie przenikania do środowiska stosunkowo dużych ilości polibromowanych difenyli (PBDE), które dodaje się do plastików, by zwiększyć ich wytrzymałość na wysoką temperaturę. “PBDE po wniknięciu do organizmu człowieka może wywoływać poważne zmiany chorobowe, przenikać do mleka karmiących matek oraz negatywnie wpływać na rozwój młodych organizmów.” – donosi Environmental Science and Technology

Niestety po opublikowaniu tych czy innych badań, są one od razu dementowane. Od razu w prasie i w internecie  pojawiają się informacje jakoby to nie miało wpływu na nasze zdrowie i życie. Jeżeli naprawdę informacje te nie miałby żadnego znaczenia nie przejmowano by się nimi aż tak bardzo. Jednak jest odwrotnie. Bardzo wiele, niestety, jest również osób nieświadomych, które wierzą w to co słyszą w telewizji i czytają publicznej prasie. Wiele tych przekonań wynika z wychowania – osoby takie podchodzą do takich informacji z ogromną nieufnością tzn. “zawsze tak było, więc po co to zmieniać a skoro wszyscy tak robią to JA też będę”.